Podzamcze 24. 31-003 Kraków. Poland. Edit business info. Recommended Reviews. You could be the first review for Restauracja Pod Smoczą Jam Restauracja Jasna. September 23, 2019 · Wow! Co za pierwszy dzień jesieni. W tak ciepły i słoneczny dzień nie ma innej opcji jak lunch w naszym ogródku. Delikatny policzek wołowy z borówkami i kopytkami z wędzonego sera, to Nasza propozycja na niedzielny obiad. Nabraliście apetytu? Do zobaczenia w Jasnej! fot. Ewka Gracz Jasna 22, 00-001 Varšava, Poljska, zaprto Mehiška restavracija Oddelek z restavracijami Španska restavracija Beer Pub Restavracija Družinska restavracija Restavracija z biohrano Telefon +48 22 243 46 18 Restauracja Jasna. restaurant, Wrocław, Lower Silesian Voivodeship, Poland . Pawła Włodkowica 18, 50-075 Wrocław; Restauracja Jasna +48 605 669 920 manfaat salep pi kang shuang untuk wajah. kommentar 5 plŁukasz :: 08 maj 2018 20:38:24Bardzo dobre jedzenie i miła, pomocna obsługa. Polecam desery, coś niesamowitego. Jedyne co bym zmienił to muzykę i programy kulinarne na Mińska :: 01 maj 2018 21:23:42Moje pierwsze wizyty to był totalny szał. Podobało mi się wszystko! Ciekawe mezze, śniadania, szaszłyki na obiad. Ale po iluś wizytach, smaki zaczęły mnie nudzić. Karta się nie zmienia - A ja, jako wybredny smakosz mam do wyboru szaszłyk z drobiu albo pieczonego kalafiora.... ;) Mezze też się po prostu przejdlo. Miejsce polecam, bo to fajne miejsce, ale nie będę już wracać, bo odkrywam nowe smaki ;)Michał Misztal :: 10 marts 2018 11:23:28Na plus jedzenie po prostu dobre i korzystna oferta śniadaniowa. Niestety organizacja leży i nie daje oznak życia. Na przyjęcie zamówienia czekaliśmy 15 minut. Napoje dostaliśmy po 20 minutach. Wcześniej przyszły dania, ale tylko dla 2 z 5 osób. Kolejne przychodziły późnej. Na następne napoje czekaliśmy kilkanaście minut. Obsługa miła lecz niezorganizowana lub jest jej za i n a :: 08 marts 2018 11:34:18Byłam tam w sobotę wieczorem. Trzeba było czekać około 15 minut. Miła obsługa, dania podane dość szybko. Pyszna pizza ze szpinakiem. Jedzenie w przystępnej cenie, jednak napoje bardzo drogie. Mimo to było bardzo Kąkol :: 27 februar 2018 12:03:27Walentynkowy wieczór. Zapowiadało się ciekawe ponieważ restauracja w centrum wiec wymagalismy również jakiegoś "wyższego" poziomu. Niestey rozczarowała się bardzo. Nigdy nie jadłam tak niedobrego jedzenia. Zamówiliśmy pizze ze szpinakiem, krewetki i do tego zestawu dostaliśmy również na małych talerzykach jakieś różne małe przystawki. Pizza wyglądała jakby stała w kuchni 2 dni.. krewetki za BARDZO wysoka cenę smakowały dosłownie jak gówno. Jedna wielka guma. W dodatku wszyskto zimne?? Nie wiem na co ta restauracja się szykowała ale jedzenie bylon obrzydliwe. Kelner również beznadziejny. Podając przystawki nawet nie raczył powiedzieć co czym jest gdzie w innych restauracjach norma jest tłumaczenie co się na stolik podaje. Nie polecam 😊 Restauracja Shipudei Berek została przez nas nawiedzona jeszcze przed świętami a wybraliśmy się tutaj na weekendowe śniadanie. No cóż – sami zobaczcie co się stało. Restauracja Shipudei Berek Zaczęło się od mojej wpadki. Nie sprawdziłam, że Berek w niedzielę czynny jest od 12:00 – przyjechaliśmy za wcześnie, nic straconego – w pobliskiej Miłości dają alternatywę (kawę z dripa) więc przynajmniej M się z porannego wstawania ucieszył. Kilka minut po 12:00 już zamawialiśmy w Berku śniadanie – a było z czego wybierać. Jest szakszuka w kilku wersjach (jako pizza, klasyczna z jajkiem oraz zielona ze szpinakiem), jest hummus śniadaniowy z bobem i jajkiem, jest sałatka oraz muesli z jogurtem. Ceny też są dobre – od 9,00 do 15,00 zł za sporą porcję. Kelner przyjął zamówienie i pozostało nam już tylko czekać na pierwsze dania. Wnętrze Shipudei Berek to przestronna, kolorowa, dwupoziomowa przestrzeń. Jasne drewniane stoliki i zielone krzesła dodają jej lekkości. My zajęliśmy mikro stolik przy samym oknie. Po kilku minutach podano mój hummus z grzybami i pitą (danie z części przystawek w menu – 16,00) oraz sałatkę śniadaniową fattoush (12,00). Hummus miał moją ulubioną konsystencję – grubo mielonej ciecierzycy, podane do niego grzyby na ciepło były ciekawym dodatkiem. Jednak całość pływała w tłuszczu, którego było dla mnie stanowczo za dużo. Sałatka fattoush to mieszanka świeżego ogórka z pomidorem, ciecierzycą, jajkiem, zielonym sosem tahini i przeraźliwie tłustymi grzankami. Po odsunięciu grzanek na bok talerza stała się lekkim dodatkiem do hummusu i pity. M wybrał dużo lepiej – grubo mielony, dobrze doprawiony hummus śniadaniowy z ciecierzycą i jajkiem (10,00) oraz szakszukę (14,00) z sosem pomidorowo-paprykowym, jajkiem i hummus również został sowicie oblany oliwą ale szakszuka była wręcz idealnie podkręcona papryką (pikantna tak jak lubimy) i przez to bardzo smaczna. To co warte jest w Berku spróbowania to rewelacyjny bakłażan zapiekany z ziołami i tahini (23,00), kalafior pieczony w całości z sosem tahini (23,00) – jest gruchy i słodki. Karczochy z Labane – jedyne z lepszych jakie jadłam (28,00) a shipudim (szaszłyki) z łososia, krewetek czy ośmiornic (19,00 – 45,00) to świetna opcja na obiad a nawet późną kolację. UWAGA – Restauracja Shipudei Berek nie podaje (jeszcze) w niedzielę śniadań – nam się udało – nowy kelner przyjął zamówienie a kuchnia musiała je wydać. Osoby, które usiadły przy sąsiednim stoliku nie miały tyle szczęścia i zostały odprawione z kwitkiem. Szkoda – być może przez to nigdy już tu nie wrócą. INFORMACJE DODATKOWE dojazd i parkowanie – okolice Jasnej to horror w parkowaniu, znalezienie wolnego miejsca w tygodniu i weekendy graniczy tu z cudem ale nie poddawajcie się płatność – gotówka i wyłącznie karta VISA (tak jak w pozostałych restauracjach Artura Jarczyńskiego) rezerwacja miejsc – możliwa godziny otwarcia: pon-sob – 08:00 – 24:00, nd – 12:00 – 24:00, kuchnia czynna jest do 24:00 Restauracja Shipudei Berek – ul. Jasna 24, Warszawa Śródmieście, tel: +48 22 826 25 10 mapa dojazdu: Shipudei Berek to restauracja na Jasnej specjalizująca się w kuchni Bliskiego Wschodu. Została otwarta kilka miesięcy temu (dokładnie w grudniu 2015) przez znanego warszawskiego restauratora Artura Jarczyńskiego. Generalnie nie jestem wielką miłośniczką jego lokali, ale trzeba przyznać, że utrzymują się od lat i ciągle są w nich tłumy. Wspomnieć tu należy chociaż “U Szwejka”, “Kompanię Piwną” czy też “Der Elefanta“. Jak jednak jest w najnowszym restauracyjnym dziecku lubującym się w popularnej ostatnio kuchni bliskowschodniej? Jakieś dwa miesiące temu zostałam zaproszona do Shipudei Berek na warsztaty z kiszenia, bo część lokalu zajmuje “Muzeum Fermentacji”, które organizuje cyklicznie tego typu spotkania dla blogerów, dziennikarzy, ale też i wszystkich chętnych. Wtedy nic tu nie zjadłam, a jedynie wypiłam dobrą lemoniadę arbuzową. Posmakowała mi na tyle, że kilka dni później zabraliśmy tu wraz z Monsieur naszego przyjaciela. Pogoda jednak nie sprzyjała konsumpcji, był straszny upał, więc zamówiliśmy tylko napoje – trzy różne lemoniady. Wszystkie (bazyliowa, limonka z miętą i truskawkowa po 12 zł) były bardzo intensywne i konkretne w smaku. Nieoszukane. Naprawdę fajne. Dodatkowo przyjemne wrażenie robi samo wnętrze: jest nowocześnie, ale z charakterem. Podobają mi się stare akcesoria jak ogromna waga, na której leżą worki z warzywami, czy kolorowe kafle na ścianach. Jak w innych lokalach Jarczyńskiego część stolików stoi przy drewnianych ławach – to dobre rozwiązanie dla większych grup, które chcą siedzieć “w kupie”. Bardzo podobają mi się też kolorowe świeczniki po których spływa warstwami wosk ze świeczek. Manu jest zwarte i mieści się na jednej kartce, którą każdy ma pd talerzem. Już podczas pierwszej wizyty spodobało mi się w nim kilka rzeczy. Ba, nawet widziałam jak one wyglądają na innych stolikach, więc tym bardziej obiecałam sobie, że musimy tu wrócić po więcej. W tracie piłkarskich mistrzostw restauracja nie była przepełniona, więc uznaliśmy, że to dobry czas na odwiedziny. Namawiani przez znajomych, jak i obsługę, spróbowaliśmy shipudim, czyli szaszłyków z grilla marynowanych w oliwie i przyprawach. Mieliśmy jeszcze chrapkę na ponoć znakomitą pizzę izraelską, ale na kolejne danie zabrakłoby nam już miejsca. Zostaliśmy więc przy szaszłykach: z kurczaka i łososia (19 i 29 zł), do których dodawana jest ciepła pita i 10 talerzyków z meze, czyli małych przystawek, które można podjadać przed daniem głównym. Przyznam, że ledwo się zmieściły na naszym stole. Gdy wkroczyły szaszłyki musieliśmy ustawiać jedne na drugich tak było ich dużo! Tym razem do picia wybraliśmy także lemoniady. W ofercie były inne niż poprzednio, więc zamówiliśmy świetną mango i bardzo świeżą z bazylią (po 12 zł). Wśród meze znalazły się czerwona kapusta, buraki w łagodnych przyprawach, cebula z sumakiem, klasyczne tahini, marchewka po marokańsku, izraelska salsa pomidorowa z bakłażanem, pieczony kalafior, warzywa z grilla czy pasta z bakłażana i pistacji. Było w czym wybierać, a kosztowanie różnych i tak odmiennych od kuchni polskiej smaków jest czymś niebywałym. Nie jadamy często w restauracjach specjalizujących się w kuchni bliskowschodniej i chyba to znak, że czas to zmienić. Z przystawek najbardziej smakowały mi warzywa z grilla, marchewka i cieciorka, a także sałatka z czerwonej kapusty. Moim faworytem i zdecydowanym numerem jeden został zaś bakłażan z salsą pomidorową. Był genialny! Kiedy wkroczyły szaszłyki wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo to wszystko zjeść i wcale się nie pomyliliśmy. Porcja są tu naprawdę solidne, a shipudum są fajne przyprawione. Nie są zbyt intensywne i jednocześnie nie są nijakie. Dla mnie w sam raz. Miłym dodatkiem jest też grillowana połówka pomidora i dymka, którą dostaje się na półmisku wraz ze szpadą. Ostatecznie nie zjedliśmy wszystkiego z talerzyków, by zostawić sobie jeszcze odrobinę miejsca na deser. Skusił nas krem bawarski (12 zł) – to biszkopty nasączane kawą i przekładane jasnym kremem. Całość posypana jest orzechami i polana sosem czekoladowym. Bardzo przyjemny deser. Taki po prostu domowy i smaczny. Bez udziwnień, a jednak to nie klasyczny nudny sernik, szarlotka czy tiramisu, które są wszędzie. Krem bawarski do kawy pasuje idealnie. Na koniec, jak bodaj we wszystkich knajpach Jarczyńskiego, goście otrzymują po kieliszku wiśniówki. Miły gest na osłodę dokonywania płatności 😉 Shipudei Berek – dla kogo? Dla każdego kto lubi miejsca casualowe. Nie jest i nigdy nie będzie to miejsce wysokich lotów, ale nie o to tu chodzi. To lokal, do którego można przyjść na obiad czy kolację, popróbować różnych rzeczy i nie wydać majątku. Jest smacznie, bez zadęcia i po prostu sympatycznie, czyli tak jak powinno być w każdej restauracji. Shipudei Berek – podsumowanie: Aż się sama dziwię, że tak bardzo mi się w tym miejscu podobało. Ale uwierzcie, choćbym chciała, to nie mam się czego przyczepić. Karmią bardzo poprawnie, inaczej niż wszędzie, bo restauracji o podobnym profilu wciąż nie jest wiele. Obsługa była przemiła, a wszystko trafiało na stół we właściwym czasie. No i nie było słynnej już bitwy o terminal jak w Der Elefancie 😉 Shipudei Berek mogę Wam polecić z czystym sumieniem. Shipudei Berek – jak trafić? Rachunek Do przeczytania! E. Nie ma już restauracji Berek. Właściciel budynku przy Jasnej 24 wypowiedział umowę najmu restauracji i kazał jej się wyprowadzić w ciągu 3 dni. O zamknięciu Shipudei Berek mówi Artur Jarczyński, właściciel restauracji. Z początkiem czerwca restauracja na swojej oficjalnej stronie internetowej oraz w mediach społecznościowych poinformowała o zakończeniu działalności. O tym, jaką popularnością się cieszyła, świadczy fakt, że na facebooku w ciągu kilkunastu godzin, otrzymała od wielbicieli 1000 lajków, a pod informacją o zamknięciu pojawiło się kilkaset komentarzy fanów, którzy wyrażali swoje ubolewanie i żal. „Ogromna strata dla Warszawy – traci restaurację pełną niezwykłych smaków”, „Szkoda. Jedno z ciekawszych miejsc na kulinarnej mapie”, „Najlepsze śniadania i lunche, najlepsze kiszonki, super obsługa. Zawsze cierpliwie czekałam w kolejce do wejścia, bo nagroda była tego warta”, „Specjalnie dla Was jeździliśmy przez pół Polski". Shipudei Berek był pierwszą restauracją z kuchnią izraelską w Warszawie. Jej menu stworzył szef kuchni Ofir Vidavsky, który ma polskie korzenie, a wcześniej szefował sławnej restauracji Branja w Tel Avivie. Berek słynął również z Muzeum Fermentacji dr Fishera, czyli izraelskich i polskich kiszonek, przygotowywanych według receptur znanego na całym świecie miłośnika pikli dr Rafiego Fishera. Był miejscem spotkań, krzewienia kultury bliskiego wschodu, budowania zgody, szacunku i tolerancji. Restauracja, bar, kawiarnia - szukasz lokalu do wynajęcia lub na sprzedaż? Zobacz oferty na – Berek znika z mapy Warszawy, ponieważ zostaliśmy wyrzuceni z lokalu. Kiedy wprowadzono zakaz prowadzenia działalności gastronomicznej, wysłaliśmy list do właściciela, z informacją, że jesteśmy zmuszeni zawiesić działalność, a co za tym idzie, także płacenie czynszu. 14 maja otrzymaliśmy pismo wypowiadające nam umowę najmu w trybie natychmiastowym oraz żądanie opuszczenia lokalu w ciągu 3 dni. Nie próbowano z nami rozmawiać, negocjować i porozumieć się w jakikolwiek sposób. Nie udzielono nam przewidzianego umową 30 dniowego okresu do uregulowania należności. Restauracje w centrach handlowych zostały zwolnione z opłat czynszu, miasto również udzieliło 100 proc zniżki lokalom komunalnym, wielu prywatnych właścicieli dało najemcom zniżki. Elastyczność to termin, który stał się biznesowym zaklęciem w czasie pandemii, niestety nie w przypadku firmy od której wynajmowaliśmy lokal – mówi Artur Jarczyński, właściciel restauracji Shipudei Berek. – Jestem na rynku gastronomicznym od 30 lat. Bywały już trudne lata, jak np. kryzys 2008 – 2010, ale nigdy nie było tak, że lokale gastronomiczne były zamknięte przez wiele tygodni, a obroty spadły do zera. To sytuacja wyjątkowa. Od 30 lat prowadzę restauracje, zawsze wszystkie zobowiązania regulują w 100 % terminowo, nie tylko czynsze. Myślę, że Covid nie jest największym zagrożeniem, groźne jest to, jak siebie nawzajem traktujemy, zarówno w biznesie, jak w życiu prywatnym. Na to nie ma żadnego lekarstwa – dodaje Jarczyński. – Shipudei Berek mam w sercu, ale jeszcze nie wiem, czy powróci. Jestem rozgoryczony postawą właścicieli budynku. W dzisiejszych czasach trudno cokolwiek planować. Wierzę, że będzie dobrze – podsumowuje Artur Jarczyński. Radość śródziemnomorskiego jedzenia i klimat telawiwskich ulic. Tak pisze właściciel izraelskiej restauracji Shipudei Berek, Ofir Vidawsky na stronie restauracji. Radość jedzenie na pewno, ale czy klimat Tel Awiwu da się odtworzyć w towarzystwie ulicy Jasnej i okolic znanych miłośnikom warszawskiego klubbingu w centrum Warszawy to raczej sprawa dyskusyjna. Klimatu na pewno dodaje piękny obraz nadmorskiego bulwaru w Tel Awiwie, ciepłe wnętrze i dosyć miła obsługa. W każdym razie jest mega smacznie. Restauracja ma u mnie zawsze piątkę z plusem, kiedy zaczynam jeść, nie myślę o niczym innym i zapominam zrobić dokładną dokumentację foto na bloga. Tak było tym razem w Berku. Meze jak obowiązek. W restauracji Berek, meze dostaniemy gratis do dowolnie wybranego Shipud czyli szaszłyku. Może być mięsny, wege, albo rybny. Wszystkie są smaczne i pachną prawdziwym węglem drzewnym. A meze to w Izraelu obowiązek. Kiedy byłem pierwszy raz w Tel Awiwie, w restauracji Old Man and the sea w starej Jafie, ze zdziwieniem patrzyłem, jak przed złożeniem zamówienia kelner zastawił stół małymi talerzykami z genialnymi przystawkami. Są wśród nich zawsze kiszonki, rożne rodzaje hummusu, tahini, papryki z sosami, ostre papryczki, aromatyczne pomidory z blisko wschodnim sosem. Jednym słowem symfonia smaków nie do pobicia. Stawiając obok hiszpańskie tapasy, dla mnie osobiście izraelskie meze wygrywa, ale to rzecz gustu oczywiście. meze Jeśli chodzi o przystawki to zatrzymać się można na chwilę przy tatarze z wołowiny z orientalną nutą. Smaczny, przyprawiony na bogato z dosyć poprawnej wołowiny ukłon w stronę kuchni żydowskiej pochodzącej ze stron aszkenazyjskich. Dania główne to izraelskie pizze i główny bohater, czyli Shipudim. Tradycyjnie wypiekane i podane szaszłyki, gdzie do wyboru mamy jagnięcinę, kurczaka, kurze wątróbki, wołowinę, ryby i krewetki. Zdecydowanie na plus wypadają: przystawki dania główne ceny, które jak na centrum Warszawy są naprawdę przystępne lekki minus za napoje lemoniada – bardzo cienka, stała bardzo daleko od te, która podaje się w Tel Awiwie w Old man and the sea wino – izraelskie wina są genialne, te podawane w Shipudei Berek przeciętne. Shipudei Berek ul. Jasna 24 Warszawa 00-054 E-mail: berek@ Telefon: +48 22 826 25 10

restauracja berek jasna 24