Kochanki zawsze są gorsze, obwiniane o zdradę. Co jednak, jeśli ja naprawdę zakochałam się w żonatym mężczyźnie? To nie jest piękna miłość. I co, mam zapaść się pod ziemię? - Seks - Związki i seks - Forum - Wątek Strona 74 Psychologia Codziennie. Odkąd mam kochanka, w moim małżeństwie układa się lepiej. Jestem spełniona i bardziej wyrozumiała dla męża. Ona, on i kochanek. Seksuolog: "Te związki powinny się rozpaść. Nasza czytelniczka pisze, że jest spełniona, ale tak naprawdę czuje się pełna w rozbiciu" - mówi Andrzej Gryżewski, seksuolog Mialam 6 lat jak tata zginął i 22 jak mama umarła. jestem jedynaczka. Usłyszałam, że nie wazne co przeżyłam on mial gorzej. w pewnym momencie zeszlismy sie, święta spedzajac u jego rodziny oświadczyl mi sie wiem powiecie moglas nie przyjmowac. ja bylam sama tam a on z cala rodziną. nie mialam jak nawet wrocic do siebie. Kochanki zawsze są gorsze, obwiniane o zdradę. Co jednak, jeśli ja naprawdę zakochałam się w żonatym mężczyźnie? To nie jest piękna miłość. I co, mam zapaść się pod ziemię? - Seks - Związki i seks - Forum - Wątek Strona 2489 Wypaliło się. Po kilku krótkich miesiącach zakochania przyszły długie miesiące emocjonalnej pustki. Niestety tylko z mojej strony. Ona nadal kocha mnie do szaleństwa (w sensie dosłownym). manfaat salep pi kang shuang untuk wajah. fot. Adobe Stock Dzień jest bezwstydnie słoneczny. Trochę jednak chłodno i przechodnie idą żwawo. Nikt nie zerka w moją stronę, chociaż samotnie siedzę na ławeczce... Nabrałam nawyku przychodzenia tutaj. Do tej części parku. Mocno nasłonecznionej, blisko ruchliwej jezdni, z kościołem i operą po drugiej stronie ulicy. Rok temu też tu byłam. Ale bliżej skweru. Było równie sennie. Gorąco. Stałam i czekałam. Widziałam ich z daleka. Piotra i Renatę. Jeszcze męża i żonę. Za chwilę przysięga przestanie ich obowiązywać. Mąż Renaty nie będzie już jej małżonkiem. Będzie mój. Zostałam jego kchanką Ale to miała być kwestia czasu, kiedy weźmie rozwód. Czekałam w tak wielkim napięciu, że aż poczułam w brzuchu ból. Pamiętam to uczucie. Mrużyłam oczy, by coś zobaczyć i usłyszeć. Byłam jednak za daleko. Nie słyszałam tego co mówią. Stali zwróceni ku sobie. Nie mogłam więc dojrzeć wyrazu ich twarzy. To on mówił coś do Renaty. Gestykulował. Zrobili gwałtowny krok. Widziałam jak Renata odchodzi. Piotr wykonał ruch ręką, jakby mimo wszystko chciał ją zatrzymać. Zauważyłam ten gest i ból we mnie urósł. Miałam wrażenie, że zaraz zasłabnę z niespokojnej radości, która mnie przepełnia. Już nie będziemy musieli się chować, ukrywać z miłością – myślałam. Ja, kochanka. Już nie. Czekałam na tę chwilę rok. Aż 365 dni. 12 miesięcy, ileż tygodni, ileż dni, godzin, sekund? Dzielonych pomiędzy dwie kobiety. Każda chwila wyrywana chyłkiem, naznaczona grzechem. Poznawaliśmy siebie w napięciu. W przekonaniu, że wyspy szczęśliwości są tuż, tuż. Smakowaliśmy wspólną kawę, wspólne rozumienie pogody ducha i frasunku. Rok. Nie chciałam naciskać, by odszedł od żony. Ale musiałam spróbować. Każdy by tak postąpił. Obiecywał mi to od roku – Czy rozmawiałeś z Renatą? – zapytałam latem. Dzień był gorący, odurzał zapachem kwiatów. Staliśmy w ogrodzie, na werandzie mojego domu. Minęło już kilka miesięcy naszej znajomości. Przyrzekliśmy sobie wszystko, co mogą kochankowie. Byliśmy ze sobą w łóżku, w kąpieli, w esemesach, nawet w nie odbieranych telefonach. Piotr niechętnie mnie opuszczał. Ja coraz dłużej stałam w progu. A nuż wróci? Zakończy wszystko jedną nocną nieobecnością, gdy żona z niepokoju odchodzić będzie od zmysłów? – Nie – odpowiedział szybko, zdecydowanie, stanowczo. Sam wyczuł niestosowność swojego tonu. Spojrzał na mnie z łagodnością w oczach. – Nie, ale zrobię to wkrótce. Nie zadałam ponownie tego pytania. A jednak wciąż było między nami. Marzyłam by od niej odszedł. Mnie też się coś od życia należy – myślałam wieczorami, które należały do jego żony. Park przez ten rok się nie zmienił. Nie przybyło nasadzeń, nie wycięto starych drzew. Czas stanął w miejscu. Nie ma tu Piotra, a ja wciąż widzę jak Renata odchodzi. Powoli, coraz szybciej, prawie biegiem. Gwałtownie, rozpaczliwie szuka czegoś w torebce. Na moment przystaje. Do kogoś mówi przez telefon. Siada na schodach opery. Nie współczułam wówczas Renacie. Miała swoje chwile z Piotrem. Teraz – moim Piotrem. Moim Piotrem, powtarzałam w myślach wychodząc naprzeciw niemu. Wciąż stał w tym samym miejscu. Czy mnie nie widział? Musiał widzieć! Mnie, tramwaj zjeżdżający mostem w stronę śródmieścia, przebiegające koło jego nóg dzieciaki. Ale wyraz twarzy miał nieobecny. Ja też byłam kiedyś porzuconą żoną Pięć lat czekałam na tę miłość. Pięć lat temu to mnie ktoś porzucił. Jak szmacianą lalkę. Michał miał już rok, gdy Stefan stwierdził, że nasze małżeństwo jest zbyt obciążające, miażdżące jego osobowość. Znalazł tę, która odkryła w nim zalety prawdziwego mężczyzny. – Wybacz – wciąż słyszę jego słowa. – Wybacz, ale nie mam serca do bachora, do ciebie, tych śmiesznych lalek, które Bóg jeden wie, dlaczego zbierasz... Daleki jestem od afirmacji małżeństwa. Mam za to pewność, że życie ucieka, a z nim moje marzenia. Wybacz. Mówił patrząc przed siebie. Dopiero teraz odwrócił do mnie twarz. Twarz martwą, bez wyrazu. Nagle zrobiło się tak cicho, że słychać było sapanie śpiącego Michałka. Milczeliśmy teraz obydwoje, schwytani w pułapkę słów. Wciąż jeszcze naprzeciw siebie, ale już osobno. O co mu chodzi z tymi lalkami? Myślałam zupełnie od rzeczy. I ta myśl, też jest wciąż w fotografii mojej pamięci. – Dlaczego tak mówisz? – zapytałam – Co ci zrobiłam? Chcesz odejść? Przecież jesteśmy dopiero dwa lata po ślubie. Słyszałam swój drewniany głos. Jakie to ma znaczenie, ile lat jesteśmy po ślubie, dziwiłam się w myślach samej sobie. – Masz kogoś? Stefan patrzył na mnie tym swoim niewidzącym wzrokiem. Był wyraźnie spięty i rozdrażniony. Nie, nie mam do niego żalu. Jest w porządku, przysyła alimenty. Michała, lat sześć, rzadko widuje. Miałam nadzieję, że teraz będzie inaczej Obraz Stefana z letniego poranka nakłada się na postać mojego Piotra. Tego dnia w parku szukam w jego oczach radości, poczucia wolności i niezależności. Żądam potwierdzenia, że od tej chwili jesteśmy razem. Renata odeszła. Jest gdzieś w tłumie nieznajomych, obcych. Chcę kochać i być kochaną, wciąż powtarzałam w myślach. Mam 30 lat. Mogę wszystko zacząć od nowa. Pamiętam, że wciągnęłam głęboko powietrze. Czułam jego świeżość. Widziałam bezchmurne niebo. Lecz Piotr miał oczy zmęczone i pełne napięcia. Chyba nie tak powinno wyglądać się po rozstaniu z niekochaną żoną, pomyślałam mimochodem. Stąpałam po linie i na chwilę straciłam czujność, gdy radośnie, po prostu powiedziałam: – To już po wszystkim. – Proszę cię, jedź do domu – odpowiedział. Poczułam lód na plecach. Pięć słów odebrało mi całą odwagę. – Dobrze – zgodziłam się z pokorą. Poszłam. Wolno, krok za krokiem. Musiałam przejść koło opery. Renata wciąż tam siedziała. Nieobecna, zadumana. Żona – nie żona. Wyraźnie czekała. Ale nie na mojego Piotra, pomyślałam z satysfakcją. Teraz ja będę jego żoną Wygrałam. Przez rok, dzień po dniu, chwila po chwili, czekałam na ten moment. Ale nie znałam całej prawdy. Nie mogłam przecież słyszeć ich rozmowy, która odbyła się tego samego dnia, kilka godzin wcześniej. Dzwoni telefon i zmienia całe życie – Piotr? – Renata powtórzyła imię, bo głos w słuchawce był niewyraźny. Do ucha wciska się też zgiełk sobotniego, targowego przedpołudnia. Jajko prosto od kury kosztuje 90 groszy, a kurkę na rosół można kupić już za 20 złotych. Ktoś inny przekonuje, że 10 złotych za środek do czyszczenia kabin prysznicowych to niewielki wydatek. Życie wpada do komórki i zagłusza słowa. – Piotr. Tak dalej żyć nie możemy. Obydwoje wiemy, że masz flirt czy romans. Od wielu miesięcy. Nie szanujesz siebie i mnie. Nie chcesz rozmawiać ani rozwiązać sytuacji. Ale tak dalej być nie może. Wyrzuciła to z siebie. Poczuła ulgę. Cisza po tamtej stronie słuchawki. I nagle przychodzą na myśl słowa ciotki, wydobyte z zakamarków pamięci: – Życie się nigdy nie powtórzy – powtarzała uparcie. – Dbaj, by każdy dzień był godny. Nie krzywdź, szanuj siebie i innych. Życie bywa wyjątkowe i zagadkowe. Zawsze oddaje co dostanie. – Piotr? – powtarza niepewna, czy słyszał. – Gdzie jesteś? Porozmawiajmy więc – odpowiada krótko. – Za kilkanaście minut mogę być koło opery. – Dobrze – rozłączył się natychmiast i wykonał kolejny telefon. – Halo, Paulinko. Od dziś jesteśmy razem – powiedział do mnie krótko. Zaskoczył mnie. Czekałam na te słowa, ale kiedy je wreszcie usłyszałam zadziwiły mnie. Weekendy też będą moje. Dotąd zawsze należały do żony. Wyrywał się jedynie popołudniami, na krótko. Na spacer z psem. Renata nie lubiła wtedy wychodzić. Teraz także weekendy będą moje. – Gdzie się spotkamy? Kiedy? – Za chwilę. Na skwerze, koło opery. Przyjedź jeżeli możesz. Kocham cię – rozłączył się. Zawsze mogłam. Zawsze, gdy on dysponował czasem. Wiedział o tym. Zobaczyłam ich z daleka. Przycupnęłam na ławce. Mrużyłam oczy, by widzieć ich lepiej. Byłam za daleko, nie mogłam więc słyszeć, kiedy mówił do niej: – Odchodzę – przeszedł od razu do rzeczy. – Kocham inną. Chcę sobie ułożyć z nią życie. Czy dasz mi rozwód? Bo... Chciał coś jeszcze dodać, może wytłumaczyć. Zrobiła przeczący ruch ręką. – Masz moją zgodę. Tylko to ty poinformuj o tym rodzinę. To twoja decyzja. I do szóstej po południu masz się wyprowadzić. Wciąż wkoło spacerowały matki z dziećmi. Było gwarnie i kolorowo. Anonimowo i obojętnie. Nikt nie zauważył, że dla kogoś nastał koniec świata. Ten ktoś to Renata. Odwróciła się na pięcie. – Nie chcę cię słuchać. I już wcale nie muszę. W myślach dzwoniła do przyjaciółki. I przyjaciółki przyjaciółki. Trzeba sprzedać dom. Podzielić rzeczy. W torebce gwałtownie szuka telefonu. To właśnie widziałam. Ona mnie – nie. A gdyby nawet? Gdyby nawet się domyśliła, że ta brunetka to życie jej męża? Co to by zmieniło? Szukam dla siebie usprawiedliwienia. Nie, nie muszę szukać. Zasłużyłam na Piotra. Kiedy odszedł Stefan, przeżyłam piekło samotności. Michałek rósł. Z przedszkola wracał z pytaniami o tatę. Dlaczego nie mieszkają razem? Dlaczego tak rzadko przychodzi? Dlaczego, dlaczego, dlaczego? Byłam tym zmęczona. Dni mijały obojętnie, podobne do siebie. Do chwili, gdy spotkałam Piotra. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Powtarzam się, ale jestem tego pewna... Jeszcze dziś. Chociaż tamten wieczór, gdy się poznaliśmy jest już tylko w mojej głowie. Jest dźwiękiem i emocją. Ale w szczegółach mogę opowiadać, jak ktoś nas sobie przedstawił. Pamiętam, że Piotr patrzył na mnie ze skruchą, prośbą i obietnicą. Spełnieniem obietnicy. Nigdy nie czułam się kochanką. Czułam się żoną. Tak jak dziś wciąż czuję się zdradzona. Ja – nie żona. Pobiegł błagać ją o wybaczenie Rozwód to był jego pomysł. Nie rozumiem więc, dlaczego rozstał się z żoną, tam nieopodal parku, przed operą, żeby parę godzin później prosić ją o to, by mógł wrócić do domu. Miał odejść od żony, a zdradził mnie. Dlaczego? Nie rozumiem, nie rozumiem... Od tamtego czasu prawie obsesyjnie o nich myślę. O niej i o nim. Jak się śmieją, kochają, obrażają i przepraszają. Jak siedzą, jedzą, kładą się razem spać. Okruchy uczuć, zdjęć, które pozostały. Dlaczego mnie zdradził? Jeszcze tego samego dnia zadzwonił. Dzwonił potem wielokroć. Szukał ze mną kontaktu pod byle pretekstem. – Wybacz – szeptał. Obiecywał pomoc w każdej sprawie. – Nie chcę czuć się jak szczeniak – powiedział. Niczego już nie rozumiałam. Wybacz, pobrzmiewało w SMS-ach. Naprawdę kocham tylko ciebie, ale wracam do żony. Siadam tu, na ławeczce, skąd jest dobry widok i przywołuję okruchy czasu. Nie powinnam się poddawać emocjom, ale znów zalewa mnie fala gniewu i bezsilności. Są pytania, których nie zadałam. Są zdarzenia, których nie znam. Co się zdarzyło między 13 a 18, o której miało się zmienić stare, bezsensowne życie? – Co się wtedy, na Boga, wydarzyło?! Co?! – krzyczę czasem na głos. Przechodnie szerokim łukiem omijają moją ławeczkę. Może sądzą, że jestem wariatką. Czytaj także:Teściowa najchętniej zostałaby u nas na 3 tygodnieJako dziecko straciłam słuch i stałam się niewidzialna dla innychTeściowa przed śmiercią wyznała mi, że mąż mnie oszukałFacet w którym się zakochałam, próbował mnie zgwałcić Wyznania kobiet są internetowe pękają w szwach od opowieści na temat romansów kobiet z osobami duchownymi. Kobiety dzielą się ze sobą swoimi historiami, proszą o porady. Wszystkie te historie są zaskakujące. Duchownego obowiązuje życie w celibacie, powinien służyć za przykład. Tym bardziej zdumiewające są opowieści anonimowych internautek o ich romansach z księżmi. Oto niektóre z wątek rozpoczęła Anielica pytaniem: "Czy któraś z was miała kiedyś kochanka księdza?". Co zadziwiające wątek na jednym z damskich forów został założony 6 lat temat. Dyskusja trwa do o nicku "Kusicielka" pisze, że kochała się z księdzem i przyznaje, że seks był rewelacyjny. Dla niej to nie jest tylko seks a prawdziwa miłość."Nieraz tak bywa, że po drodze spotykamy swoją miłość, tą jedyną i nie zawsze ona jest idealna" - pisze owoc kusi najmocniej. Kusicielka jest matką trójki dzieci i mężatką i jak sama przyznaje, fakt, że musi ukrywać swój związek jest interesujący. Nie żałuje tego co robi."W domu przez 20 lat czegoś takiego nie miałam, jak uczucie, delikatność, rozmowę, czułość no i rewelacyjny seks."Kusicielka pisze, że na początku nie wiedziała, że mężczyzna, z którym się spotyka jest księdzem. Na początku jej to przeszkadzało. Teraz już nie. Kiedy ksiądz wyjawił jej prawdę było już za późno, aby mogli od siebie odejść. Byli w sobie zbyt zakochani. Teraz zastanawia się nad odejściem od męża a ksiądz zastanawia się nad odejściem z kościoła. Jeszcze nie wiedzą co historię przytacza internautka o nicku "Kochana przez księdza". Jak pisze, ma 22 lata i jest z księdzem, który jest bratem jej przyjaciółki. Kiedyś, zanim wstąpił do seminarium bardzo jej się podobał. Nie widziała go jakiś czas. Ponownie zobaczyła go na urodzinach swojej przyjaciółki. Na początku wszystko było jak zawsze. Rozmawiali ze sobą, wygłupiali się. Pewnego dnia spotkała się z nim, aby zwierzyć się mu ze swoich kłopotów. Gdy się rozpłakała on... "on mnie przytulił i ni stąd ni zowąd pocałował...." Od tamtego czasu spotykają się potajemnie. Historie internautek związanych z księżmi podsumowują inne kobiety. Jedna z nich pisze, że czytając te historie ogarnia ją przerażenie. Internautka o nicku "Przerażona" pisze: "ktoś wejdzie na taki temat i pomyśli od razu że wszyscy księża to kanalie! A tak wcale nie jest!" Nie rozumie zachowania zarówno księży jak i internautek podkreślając, że żyjemy w społeczeństwie, w którym większość to katolicy. Swoją wypowiedź kończy słowami "Bójcie się Boga". napisał/a: vincentXvega 2008-03-26 09:29 No to jest właśnie to,o czym mówię. Kobiety-kochanki zrzućcie klapki z oczu wreszcie i przestańcie być zabawkami w rękach facetów....dla Waszego dobra napisał/a: ~kawa_z_mlekiem 2008-03-26 10:01 Witajcie kobietki, ja także byłam, w świetle prawa wciąż jestem, kochanką. Mężczyzna nigdy nie ukrywał, że ma żonę. Ja nikogo nie szukałam, ale... I tak się zaczęło. Wielka miłość, spotkania i... żona, która dowiedziała się bardzo szybko. Sytuacja należała do trudnych, było wiele ciężkich chwil. On wiedział, że chce być ze mną, ja widziałam, że sytuacja z żoną wciąż idzie do przodu. I chyba tylko dzięki temu dałam radę i udało mi się przezwyciężać uczucia, kiedy on był z nią a nie ze mną. Były momenty krytyczne, kiedy chciałam odejść. On o wszystkich wiedział, znaliśmy swoje uczucia na bieżąco. Wreszcie nadszedł moment, gdy wiedziałam, że nie wytrzymam, jeśli on jej definitywnie nie powie, że odchodzi. Już wtedy razem nie mieszkali. Były szantaże ze strony żony, jej emaile do mnie, płacz i jej obietnice wybaczenia. A między nami ostatecznie rozmowa i postawione przeze mnie ultimatum. Powiedział jej w końcu, że to koniec. A teraz, jesteśmy bardzo szczęśliwi i choć nie ma jeszcze rozwodu, to wiem, że z nią koniec. Ostatnio spędziliśmy razem nasze pierwsze święta w gronie rodziny. I powiem Wam, że warto było walczyć. Mam mężczyznę, którego kocham ponad wszystko a on ma mnie i jest przy mnie, gdy go potrzebuję. I życzę kochankom, aby łatwo się nie poddawały, ale i miały świadomość, co dzieje się w związku ich mężczyzny. Nie ukrywajcie przed nim swoich uczuć, niech wie, w jakim jesteście stanie. A wtedy sam, jeśli jest mądry, będzie wiedział, że już pora wybrać. napisał/a: JaOmega 2008-03-28 14:06 kawa z mlekiem... gratuluje i mam nadzieje ze to szczęście nie okarze się ulotne:) ja jestem na etapie czekania... i obserwowania jak rozwija sie sytuacja... jeśli dostrzege cień szansy dla małżenstwa mojego ukochanego odejde... ale puki co to w moja stronę moje słonko sie kieruje..... mam nadzieje ze i ja doczekam sie wspolnych swiąt...... baaardzo o nich marze.... pozdrawiam napisał/a: JaOmega 2008-03-28 14:56 mam pytanko czy twoi rodzice wiedzieli ze spotykasz sie z nim od kiedy on byl jeszcze w malzenstwie? czy wiedza ze nie ma jeszcze rozwodu? czy jego rodzice wiedza o tobie ze pokochal ciebie keidy nie byl wolny? jak sie do ciebie odnosza? napisał/a: kool 2008-03-28 15:04 Witajcie. Mam pytanie do Kochanek (nie wiem jak inaczej napisać). Czy rozmawiałyście z żonami swoich Wybranków? Ja jestem żoną (zdradzoną). Kiedy dowiedzialam się, że mój małżonek ma inną kobietę, zaprosiłam ją na rozmowę i wyjąsniłam moje stanowisk w tej sprawie. Poprosiłam ją o decyzje - albo mówi mojemu mężowi "Pa" albo tworzą szczęśliwy związek i ja nie będę stała im na pzeszkodzie. Oczywiście wcześniej rozmawiałam z mężem. Jeżeli Wybranek nie potrafi, nie chce, nie może podjąć decyzji - może trzeba mu w tym pomóc? napisał/a: JaOmega 2008-03-28 16:39 bardzo współczuje Ci zdrady męża..... na pewno spotkanie z kochanką kosztowało Ciebie wiele nerwów i siły.... nie każdego stać na taką klasę..... w sytuacji którą opisałaś wydaje mi się, że skoro ani jedno ani drugie nie umie podjąć decyzji do Ciebie ona należy.... i podejmując ją powinnaś kierować się jedynie swoim dobrem i swoich dzieci jesli je posaidasz... myślę że niesamowicie zaskoczyłas tą kochankę..... i męża...... na tyle że odjęło im mowę.... powodzenia w podejmowaniu decyzji.... oby słonko świeciło także dla Ciebie..... napisał/a: ~kawa_z_mlekiem 2008-03-28 17:15 Margoolcia, przyznaję, że moja rodzina nie wie o jego statusie. I myślę, że nie będę im o tym mówić. Może i na początku chciałam powiedzieć, ale z drugiej strony, po co? Przeszłość... Pierwsze spotkania były potajemne, potem poznał moich rodziców i stał sie moim oficjalnym partnerem. I to z moją rodziną spędziliśmy święta. A ludzie im mniej wiedzą o przeszłości, tym lepiej. Jego rodzice-wiedzą prawie od samego początku. Nie znam ich, mieszkają bardzo daleko i on rzadko tam bywa, zwłaszcza teraz, bo jego żona blisko nich mieszka. I chyba nie chciałabym się z nią spotkać. Chociaż, kto wie, co los przyniesie... Sprawa jest jeszcze świeża. I przyznaję też, że trochę się obawiam, jak będą się do mnie odnosili, na pewno będę się czuła nieswojo. Poza tym, jego znajomi wiedzą a i moi przyjaciele o całej sytuacji. Kool, naprawdę gratuluję Ci przede wszystkim odwagi. Niestety kobiety często zamiast wybierać, to wolą ze strachu przed samotnością stosować szantaż emocjonalny, grozić samobójstwem lub okazywać miłosiernie "przebaczenie" mężowi... napisał/a: ShiningKnight 2008-03-28 18:07 ... napisał/a: Mysia26 2008-03-28 18:54 Ja z mojej strony nie mialam potrzeby rozmowy z zona mojego faceta, dlatego z nia nie rozmawialam. Natomiast liczylam sie z prawdopodobienstwem tego, ze ona bedzie chciala ze mna porozmawiac. Zdaje sobie sprawe, ze bylaby to jedna z "ciezszych" pogawedek, ale jezeli ona chcialaby rozmawiac mowie - tak. Ale, ale... zonie mojego faceta- takze nie chcialo sie ze mna gadac. Nie wnikam dlaczego i oczywiscie nie wyczekuje na to, ze zadzwoni i poprosi mnie o pogawedke. Pozdrawiam M. napisał/a: ~Zbynia 2008-03-28 21:56 dzięki za radę Margolciu. przymierzam sie do postawienia takiego ultimatum, choć narazie trzymam go na dystans (nawet nie robiąc tego specjalnie) i działa jak nigdy. chyba sie przestraszyła ze mam juz tego naprawde dość. i mam jeszcze pytanie..... czy podczas gdy on sie zastanawia spotykacie się normalnie? i jakie to są oznaki że myślisz ze słoneczko zaczyna świecić w Twoją strone? napisał/a: ~Zbynia 2008-03-28 21:59 kawa_z_mlekiem napisal(a):Witajcie kobietki, ja także byłam, w świetle prawa wciąż jestem, kochanką. Mężczyzna nigdy nie ukrywał, że ma żonę. Ja nikogo nie szukałam, ale... I tak się zaczęło. Wielka miłość, spotkania i... żona, która dowiedziała się bardzo szybko. Sytuacja należała do trudnych, było wiele ciężkich chwil. On wiedział, że chce być ze mną, ja widziałam, że sytuacja z żoną wciąż idzie do przodu. I chyba tylko dzięki temu dałam radę i udało mi się przezwyciężać uczucia, kiedy on był z nią a nie ze mną. Były momenty krytyczne, kiedy chciałam odejść. On o wszystkich wiedział, znaliśmy swoje uczucia na bieżąco. Wreszcie nadszedł moment, gdy wiedziałam, że nie wytrzymam, jeśli on jej definitywnie nie powie, że odchodzi. Już wtedy razem nie mieszkali. Były szantaże ze strony żony, jej emaile do mnie, płacz i jej obietnice wybaczenia. A między nami ostatecznie rozmowa i postawione przeze mnie ultimatum. Powiedział jej w końcu, że to koniec. A teraz, jesteśmy bardzo szczęśliwi i choć nie ma jeszcze rozwodu, to wiem, że z nią koniec. Ostatnio spędziliśmy razem nasze pierwsze święta w gronie rodziny. I powiem Wam, że warto było walczyć. Mam mężczyznę, którego kocham ponad wszystko a on ma mnie i jest przy mnie, gdy go potrzebuję. I życzę kochankom, aby łatwo się nie poddawały, ale i miały świadomość, co dzieje się w związku ich mężczyzny. Nie ukrywajcie przed nim swoich uczuć, niech wie, w jakim jesteście stanie. A wtedy sam, jeśli jest mądry, będzie wiedział, że już pora wybrać. mam pytanie.... jak przetrwać te krytyczne momenty kiedy już naprawde ma się dość i nie widać szans na normalny związek. Byłaś niedostępna czy raczej szłaś mu na rękę jeśli chodzi o spotkania. jak to zrobić żeby coś z tego wyszło????? napisał/a: JaOmega 2008-03-28 22:32 Zbynia... tak rozmawiamy normalnie i postykamy sie keidy mozemy.... ejdnak ten temat wisi nad nami i on wie jasno czego ja oczekuje od neigo..... ma czas na decyzje bo i mi sie nie spieszy.... ale jestem uczciwa i wyjasnilam ze jesli taki stan rzeczy potrwa dluzej to... ja podejme decyzje za niego... czyli odejde.... :) kto wie co sie w zyiu zdarzy.... a skąd wiem ze swieci dla mnie to slonko? bo zaczyna prostowac swoje finansowe powiazania z zona... zaczyna uniezalezniac ja i siebie finansowo... to sa podstawy... nie kupuje mieszkania nie przeprowadza sie chcociaz ona na to napiera... zobaczymy jak bedzie z wakacjami... ja upeiram sie przy tym ze nie zycze sobie by jechal z nia na wakacje... jedynie z dziecmi,.. ale nie z nia... ale deycjze pozostawiam jemu.. jesli pojedzie to dla mnie to bedzie jasne i tez odejde... wszystko w ciagu kilku miesiecy sie wyjasni... zobaczymy... pozdrawiam cieplusio Szukaj: O NAS Marketing Komunikacja SKLEP KURSY ONLINE TWOJE BIURKO Rejestracja instruktora Rejestracja studenta Kursy online Książki/E-booki Koszyk BLOG KONTAKT Logowanie Koszyk / 0,00 zł 0 Brak produktów w koszyku. 0 Koszyk Brak produktów w koszyku. Tag Archives: #jestem kochanką Nothing Found It seems we can’t find what you’re looking for. Perhaps searching can help. Reading 6 minViews 3k. Zadzwoniła, gdy Daria była w pracy. Na ogół Daria nie odbiera telefonu, gdy dzwoni ktoś obcy, ale tutaj z jakiegoś powodu odebrała. Głos kobiety był asertywny i Daria pomyślała, że zaraz zaproponuje jej usługi medyczne lub nowy abonament na telefon. – Daria, nie rozłączaj się, proszę! Chciałbym się spotkać. Jestem kochanką Twojego męża… – Igora? – dopytała Daria, jakby miała jeszcze zapasowego męża. – Tak. Spotkajmy się, chcę porozmawiać. I Daria od razu wiedziała – to nie jest żart, to naprawdę kochanka jej męża. Ona to czuła. Daria podejrzewała to od około roku. Jest bardzo wrażliwą kobietą. Bez względu na to, jak bardzo mężczyzna się ukrywa, jak niedbale kłamie na temat spotkań z przyjaciółmi, nie tworząc doskonałego alibi, i bez względu na to, jak skrupulatnie kasuje całą korespondencję w telefonie – kobieta czuje wszystko, nawet na poziomie zapachu. Nic się przed nią nie ukryje. – Dobrze – odpowiedziała Daria. – Dziś wieczorem, o szóstej. Nie będę miała dużo czasu. Przyjechała do kawiarni pięć minut za wcześnie, za co się przeklinała. Ale było chłodno, nie mogła chodzić, udając, że się beztrosko spóźnia. Weszła do środka. I natychmiast ją zobaczyła. Daria od razu wiedziała, że to ona, choć nigdy nie spotkała tej kobiety. – Młodsza – pomyślała. – Ale za to jaka blada… Jej włosy są rozjaśnione, a ręce wychudzone. I o co chodzi z tym tanim strojem? Wstała i uśmiechnęła się. – Dziękuję, że przyszłaś! Napijemy się czegoś? Daria uznała, że spouchwalanie się z kochanką męża będzie całkowicie wulgarne i nie do zniesienia, ale co tam… – Napiję się herbaty. Albo kawy… Albo nie, herbaty. Dobra, niech będzie wino. – Jesteś bardzo ładna – powiedziała kochanka męża. – Dziękuję… Czego chciałaś? Nie mam zbyt wiele czasu, muszę jeszcze zrobić angielski z córką. – To wszystko mnie męczy. To dla mnie bardzo trudne. („Czy Ty zwariowałaś, dziewczyno?” – pomyślała Daria – „To dla niej trudne!”). Kobieta zaczęła tłumaczyć. Miała w sobie prostotę, którą Daria mogłaby polubić, gdyby nie ta cała sytuacja. Zaczęła tłumaczyć, że jest uczciwa, nie może żyć w zakłamaniu, że numer Darii dyskretnie spisała z telefonu Igora i postanowiła się spotkać, porozmawiać. – Więc czego chcesz? – zapytała Daria. – Chcę, byś wiedziała o mnie. Tak jest sprawiedliwie. – To urocze. Może nie powinnaś była mieć romansu z żonatym mężczyzną. To byłoby bardziej sprawiedliwe! – Daria, musisz zrozumieć… Miłość to nie jest coś, co można kontrolować. – O, dokładnie to! – Czy kochasz Igora? Niebezpieczne pytanie. Daria nie powinna była na nie odpowiadać. Na szczęście podszedł kelner z winem, nastąpiła potrzebna przerwa. Daria rozumowała szybko. Dlaczego jakaś blada dziewczyna, z którą romansuje mój mąż – dlaczego ona śmie ją o to pytać. Dlaczego Daria w ogóle tutaj się pojawiła? (Wszystko to opowiedziała mi później, jako starej przyjaciółce). – Miłość? – zapytała uparcie po raz kolejny. – Dobrze. Zaczekaj. – Daria postanowiła kontynuować. – Zapytam. To też jest sprawiedliwe. Chcesz, żebym pozwoliła mu odejść do Ciebie, bo jesteś zakochana? – Myślę, że to byłoby słuszne. On Cię nie kocha. Przepraszam… – Tak Ci powiedział? – Oczywiście. To nie jest tak, że ja to zmyślam. A Igor… Wiesz, że on może to ciągnąć latami. Mężczyźni są strasznie niezdecydowani w takich sytuacjach. – Dokładnie! – Daria uśmiechnęła się. – Czasami są po prostu mięczakami. A my decydujemy za nich o wszystkim. – Proszę bardzo! – Kochanka męża podniosła swój kieliszek. – Wypijmy za nas, cieszę się, że się rozumiemy. Daria uroczyście podniosła kieliszek. I powiedziała: – Zdrowie! Jeszcze tylko kilka kwestii. Wiesz, mamy syna i córkę, osiem i dwanaście lat. Igor jest normalnym ojcem. Nie idealnym, ale stara się. Jako mąż też jest w porządku. Nie mogę nazwać się szalenie szczęśliwą, ale żyjemy swoim życiem. Już czternaście lat. Jeździmy nad morze. Miłość? Do diabła z miłością. Rodzina jest ważniejsza od miłości. A moja decyzja jest bardzo prosta: – Igor zostanie ze mną. Z nami. A jeśli jeszcze raz spróbujesz mnie zobaczyć albo – nie daj Boże – nasze dzieci… Albo jeśli odważysz się powiedzieć Igorowi o naszej rozmowie – wierz mi, będziesz bardzo żałować. Nie zaznasz spokoju, wiesz, jakie my kobiety jesteśmy straszne, kiedy chronimy swoje? Wilczyce, furiatki i czarownice! To jest mój toast! Daria gwałtownie stuknęła swoją szklanką o podłogę. Jej rozmówczyni krzyknęła z zaskoczenia. Wszyscy się odwrócili. Daria spokojnie szła do wyjścia, odłamki szkła chrzęściły jej pod butami. Wyszła na zewnątrz. Uśmiechnęła się, a przechodnie patrzyli przerażeni na ten uśmiech.

jestem kochanką jak odejść